wtorek, 7 lutego 2012
Zwykła spódnica, a cieszy
W końcu wzięłam się w garść i zamiast tylko planować, uszyłam sobie spódnicę z jednej z niedawno zakupionych tkanin. Wykrój zaczerpnęłam z Burdy (Burda 9/2007, model 116).
Spódniczka była prosta do uszycia, jedyny problem dotyczył wyboru odpowiedniego rozmiaru. Według tabeli, znanej nie tylko z Burdy, moje wymiary znajdują się dokładnie między dwoma rozmiarami. Przy odrysowywaniu wykroju zdecydowałam się na ten mniejszy, dodając jednocześnie nieco większe zapasy na szwy (zamiast 1,5cm dodalam 2cm). W efekcie spódnica spadała mi z moich czterech liter i nie obyło się bez prucia i zwężania.
Z rezultatu końcowego jestem jednak bardzo zadowolona i dumna jak nigdy. Nawet podwójnie zadowolona, bo po raz pierwszy szyłam spódniczkę z zamkiem i podszewką. Niby żaden wyczyn, ale za pierwszym razem i tak cieszy.
Zdjęcie kiepskie, bo robiłam je sobie sama, "z ręki". Wymienię je na lepsze, jeżeli nie zapomnę poprosić męża jutro o cyknięcie mi lepszej fotki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Karo, bardzo ładna, pięknie Ci wyszła. Na prawdę jest łatwa do uszycia?
OdpowiedzUsuńJaka zwykła jest świetna i kolorek jest superancki :)
OdpowiedzUsuńŚwietniew niej wyglądasz. Bardzo mi się podoba ten fason i kolor!
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękuję za miłe komentarze!!!
OdpowiedzUsuńŚliczna spódniczka i leży jak ulał! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję - super spódniczka! Wiem jak sie człowiek cieszy jak pierwszy raz uszyje coś z podszewką!
OdpowiedzUsuńteż ją mam, a jest po prostu... wspaniała, i wspaniale Ci wyszła.
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych :))
Świetnie ci wyszła.
OdpowiedzUsuń