piątek, 27 stycznia 2012

Mała dygresja, czyli nie o szyciu



Zaczęło się od wywiadu z byłym rzeźnikiem (http://www.wegetarianie.pl/PrintArticle169.html) oraz
stwierdzeniem pewnej forumowej koleżanki, cytuję: "ja nie bede nawet czytac, jedyne co wiem mieso jest niezbedne do zycia, zarowno doroslym jak i dzieciom". Wiele rzeczy jest nam NIEZBĘDNYCH do życia, ale mięso na pewno się do nich nie zalicza. Nie po to ludzie je kupują, żeby przeżyc, a jedynie dla "delektowania się". Tym bardziej, że od dawna prowadzone badania udowadniają, iż wegetarianie żyją dłużej, zdecydowanie rzadziej chorują na choroby układu krążenia, cukrzycę, raka, nadwagę i wiele innych przypadłości, gościec jest np. chorabą występującą jedynie u mięsożerców...
Argument kolejnej forumowej koleżanki był następujący: "Mam potępiać lwa czy tygrysa że zjada mniejsze od siebie zwierzęta?" Na co koleżanka nr 1 radośnie jej przytaknęła: "dokladnie jeszcze lwa na trawe przerzućmy na pewno bedzie zdrowy i zadowolony". Jakoś koleżanki poczuły się przez chwilę lwami, hmm...

I tak rozpoczęła się nasza dyskusja oraz wyliczanie argumentów obu stron. Natchnęło mnie to do przytoczenia na blogu swoich przemyśleń na ten temat. W znacznym stopniu będą to teksty zapisane przeze mnie na owym forum, które teraz po prostu skopiuję - a były one pisane na prędce (wiadomo, emocje) i bez użycia polskich znaków.

Pisanie o przerzucaniu drapieznych zwierzat na jedzenie trawy absolutnie do mnie nie trafia, bo zwierzeta zabijaja tylko tyle, ile potrzebuja, zeby przezyc. Robia to z koniecznosci i wrodzonego instynktu, a czlowiek podobno jest istota myslaca... Ale, niestety, tylko podobno. Ludzie kiedys tez polowali, zeby przezyc i tez zabijali tylko tyle zwierzat , ile zapewnialo im przetrwanie. Byli wiec czescia natury. Teraz nastapilo pewne postepujace wynaturzenie - chodzi nie tylko o to, ze mieso  nie jest konieczne do przezycia, ale przede wszystkim o to, jak zwierzeta sa traktowane, hodowane, transportowane i zabijane masowo, w "nieludzkich" warunkach. Rodza sie tylko po to, zeby kilka miesiecy (lub tygodni, w zaleznosci od gatunku) pozniej, jak najbardziej i jak najszybciej utuczone trafic na talerz. A tortury, jakie przechodza za zycia, mozna poogladac w filmikach zrobionych z ukrycia. I wkurzaja mnie wszyscy ignoranci, ktorzy zachwycaja sie nowo narodzonym cielaczkiem, zoltym kurczaczkiem czy puchatym kroliczkiem, jakie to slodkie i cudne, a wkrotce po tym najchetniej zobaczyliby to wszystko na swoim talerzu, bo wiadomo, ze mlode miesko jest najlepsze i najbardziej delikatne.
Czlowiek jest, a przynajmniej sam tak twierdzi, najbardziej inteligentnym stworzeniem na ziemi i ten swoj spryt wykorzystal do zapanowania nad nia. Gdyby okazalo sie, ze istnieje gdzies we wszechswiecie gatunek bardziej inteligentny od nas, ktory to upodobalby sobie mieso ludzkich dzieci, bo taka delicja i mlode najlepsze, to bylby szok, oburzenie i strach o swoje pociechy. A my robimy to samo z dziecmi mniej przebieglych od nas gatunkow i uwazamy sie za takich wspanialych. Ja zdaje sobie sprawe z tego, ze pisanie o "ludzkim miesie" brzmi dla nie-wegetarian jak ogromna przesada, bo i ze mna tak do niedawna bylo, ale uzywam tego efektu szokowego celowo, aby natchnac do zastanowienia sie nad pewnymi kwestiami i tyle. 





Jak juz wspominalam, kiedys ludzie zabijali tylko tyle, ile musieli. Sami zabijali, oprawiali zwierzyne i przygotowywali ja do konsumpcji. Teraz zwierzeta hoduje sie masowo, w okropnych warunkach i wyrzuca pozniej cale mnostwo zbednego, zgnilego miesa. Chodzi tylko o zysk, przeklenstwo naszych czasow. 
A do tego w kazdej chyba hodowli stosuje sie niezliczone ilosci antybiotykow czy hormonow, ktore pozniej serwuje sie w tym miesie swoim dzieciom, nie myslac o tym, bo po co myslec, ma smakowac, ma byc! 


Ciekawe, ze wszyscy znajomi miesozercy delektuja sie wegetarianska kuchnia, kiedy sa u nas w odwiedzinach i nie pytaja juz "to co wy w ogole jecie?" ;)  A kiedy podczas wizyty w PL przygotowalam na grilla swoje szaszlyki, to tylko jeden mi zostal, bo mi miesozercy, znudzeni kielbasa itp., zjedli ze smakiem i zaciekawieniem, a ja musialam glodowac :P

  (Zdjecia pochodza, jak widac, ze strony www.empatia.pl)




Na koniec dodam, że powyższy wpis nie ma na celu nakłonienia nikogo do zostania wegetarianinem, powstał on z potrzeby zapisania moich przemyśleń. I nie chodzi tu tyle o samą kwestię "jeść czy nie jeść mięsa", co o nakłonienie do refleksji nad człowieczeństwem objawiającym się w traktowaniu zwierząt "gospodarskich". O zadanie sobie pytania: "czy, skoro te zwierzęta i tak wkrótce trafią pod nóż, warto traktować je godnie?".
Mój śp. dziadek byl rolnikiem i sam hodowal zwierzęta, ale traktował je z szacunkiem. Nam, wtedy jeszcze dzieciakom, nie wolno bylo np. gonić i straszyć w ten sposób kur, bo groziła nam bura od dziadka. I za ten przykład postępowania wobec zwierząt jestem dziadkowi ogromnie wdzięczna!

7 komentarzy:

  1. Oj... Droga karo... nie chce wprowadzać animozji... a jestem pewna,że Twój wpis przyciągnie tu zarówno wyznawców jak i sympatyków mięsnej wyżerki.
    Ja do nich się zaliczam...
    Powiem tylko,że mięso gości w jadłospisie człowieka od zarania... obok delikatnych korzonków i ziółek. Jednak to ono stanowiło i stanowi podstawę wyżywienia człowieka i nie zmieniajmy tego.
    Amatorzy ziółek,mając w genach odporność po przodkach, mogą wydziwiać,kaprysić i ostatecznie zrezygnować z mięsa,maja prawo. Muszą wziąć pod uwagę jedynie odpowiedzialność za jakość-odporność następnych pokoleń wydanych na świat na tak marnym wikcie.
    Uważam,że nie wolno nam ludziom rozsądnym
    stawiać świata na głowie bo nam się coś poprzestawiało przez wieki w naszej mentalności...
    Zostawmy wszystko po staremu,zostawmy naturze prawo dokonywania selekcji,nie babrajmy się tym....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korenko, wiem, ze jestes zwolennikiem miesa i futer i nie zamierzam Cie "nawracac". Sama jednak uwazam, ze mieso to nie podstawa wyzywienia, ale dodatek do dan. A lekarze od dawna namawiaja do ograniczenia jego spozycia ;)

      Usuń
  2. Wiem,że wiesz... :) i dziękuję,że nie usunęłaś mojego komentarza.
    Nie mogłam ominąć Twojego wpisu... i mam nadzieję,że nie uraziłam Cię swoim stanowiskiem,nie to było moim celem,po prostu mam inne spojrzenie.
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego mialabym usunac Twoj wpis - jestem jak najbardziej za wolnoscia slowa ;) I ja Cie pozdrawiam i dziekuje Ci za uwage i komentarz!

      Usuń
  3. Nie wiem czemu czasem zamiast dodać nowy komentarz to dodaję "odpowiedz"

    OdpowiedzUsuń
  4. Karo, gratuluję odwagi na ten wpis. Niestety jestem uzależniona od mięsa i czasem jem choć chciałabym go nie jeść w ogóle.
    Pozdrawiam
    Jenny, matka dziesięciomiesięcznego wegetarianinka

    OdpowiedzUsuń